Zacznę może od tego że przez ostatnie 3-4 dni miałam mały kryzys ...
jadłam tak, że waga mi nie spadała ale tak żeby również mi nie wzrosła
obecnie dnia 14 bilans = 5 kg mniej
Po pierwsze zawiesiłam szybki spadek wagi bo bałam się, że bez ćwiczeń zostanie mi nadmiar skóry.
po
drugie jakiś taki mi sie kryzysik wdarł - ale już został opanowany :)
trochę to było z braku czasu i sił a trochę spowodowane otoczeniem , bo
szlag mnie trafił za przeproszeniem kiedy osoba która nie jest mi nad
zwyczaj bliska podlicza mi każdy mój kęs i kiedy z wrzaskiem zwraca mi
uwagę gdy sięgam po plasterek wędliny który potem zjadam jeden jedyny
bez chleba itd... ( w dodatku zwraca mi tą uwagę gdy jesteśmy wraz z tą
osobą i moim M. u rodziny w gościnie przy zastawionym stole ) ale to
jeszcze nie jest szczyt szczytem jest gdy ja na to "zwrócenie uwagi", że
.." ooo paulina dieta się łamię" mówię i grzecznie tłumaczę, że na
diecie też się je i, że to nie dieta "głodówka" i, że na tej diecie
można jeść chudą drobiową wędlinę ... zaczyna się kłótnia ... ja swoje
ona swoje ... że cyt. " nie wmawiaj mi, że możesz takie rzeczy jeść ...
zaraz mi powiesz, że wszystko możesz jeść ... moja szefowa jest na tej
diecie i nie je takich rzeczy ..."
no ręce opadają ... tak to jest
jak kogoś chyba zżera zazdrość, bo na co dzień nie mówi o niczym innym
tylko o tym że musi schudnąć ( a jest naprawdę szczupłą osobą ) ale nie
potrafi przestrzegać żadnej diety i to chyba ból z powodu, że ktoś
wytrzymuje na diecie i w dodatku nie chodzi głodny bo je to co lubi a
zgodnie z dietą ... ale zrozumiałam to dopiero kiedy ochłonęłam ...
Nie
ma to jak zaglądać komuś w talerz... czasami żałuję, że palnę " jestem
na diecie" bo chociaż nie słuchałabym idiotycznych uwag .. ale z drugiej
strony"krzycząc na wejściu" "jestem na diecie" liczę na to, że nie
będzie mi wpychane "a może to ... poczęstuj się .. zjedz to ... "
Okej
wylałam swoje "żale" ;) to teraz do sedna - co jem - nic ciekawego
przez ostatnie dni głównie kurczak z piekarnika i gotowany na parze, i
dodałam już warzywa chociaż bardzo mało i rzadko , często przygotowuję
potrawy w parowarze :) nawet go przestawiłam tam gdzie wcześniej "pod
ręką" miałam frytkownicę - a ją postawiłam w kąt i UWAGA :) nie użyłam
jej ani raz od kiedy jestem na diecie :) jupi - dla mnie to sukces bo z
braku czasu wcześniej to był najszybszy sposób przygotowania czegoś
ciepłego
w weekend jadę do szkoły - muszę pomyśleć co ze sobą zabrać na 3 dni tak abym nie złamała diety i nie chodziła głodna :)
postaram
się również przygotować jakieś fajne danie i przepis - kilka dni chodzą
za mną gofry dukana więc może jutro je zrobię :)
Kupiłam
również karnet na aerobik :) w poniedziałki będę chodzić na zumbę a we
wtorki na stretching :) strasznie mi się podobają te zajęcia i cały
tydzień od środy czekam na kolejne :) na wczorajszych już nawet z moją
kondycją było dużo lepiej :)
Zrobiłam również badania ,
ogólnie nie jest źle - mam tylko cały czas niskie żelazo ( od ciąży już
- mimo picia buraczków itd... i zjadania tardyferonu - czy jak on tam )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
ślicznie dziękuję za każdy pozostawiony ślad ... :)